Nie jesteś zalogowany na forum.
no to Mikie ruszyłw pogoń za nią, ale miał peszka, bo jakiś bachorek wpadł mu na trasie i chcąc go ominąć, żbey dziecku krzywdy nie zrobić źle zasunął łyżewką i przypierdzielił w lód, ale dupę i twarz uchronił, jednak jak swoim cielskiem wpadł na rączkę przy upadku to go napierdalała z każdej strony, a pod kurteczką była niespodzianka dla maryśki.
MIGUEL ARANGO / MASSIMO MORRONE
Offline
Czyli co? Pistolet? Hahaha
Maria podjechala od razu -ay mi amor! Estas bien?-strasznie sie przejela -Nie
Sadzilam....ale wygralam-usmiechnela sie -Sprobujemy sie podniesc.boli cie cos?
Offline
miałam mu kość przesunąć, ale jednak nie będę tak brutalna haha i spoko, że pistolet też miał przy sobie, zawsze miał hahaha
- wszystko ok...- powiedział, ale napierdalało do całe ramie, bo się jednak połamała rączka, nie ma zmiłuj się.
MIGUEL ARANGO / MASSIMO MORRONE
Offline
Dotknela go wiec za te reke wiec pewnie jeknal. Podniosla go za druga -Jedziemy do szpitala...w najmniejszym wypadku tylko poobijana...-westchnela ze to imnsie przytrafilo jak mieli
Milo spedzac czas na czekoladzie:(
Offline
nie wierzę... wysłąłam pauli życzenia koło 13.... czaisz, ze właśnie mi napisąła, ze dziekuje za zyczenia???!! kurwa.... to nikt jej zyczen nie skladał przez 9 godzin?!
- Pewnie tylko trochę stłuczona.... Przyłożę lód i minie... nie ma się czym martwić, kochanie..
MIGUEL ARANGO / MASSIMO MORRONE
Offline
-Nie. Kochanie. Nie odpuszcze w tym, bo sie martwie. Najwyzej bedziemy to wspominac tak, ze odwiedzilismy szpital w stanach-usmiechnela sie i serio poszli i sicgneli lyzwy
Offline
- Maria... daj spokój.. jak do rana nie przejdzie to wtedy wybeirzemy szpital, ok? Jestem pewien, że do rana minie... Idziemy na kawę i ciastko?
MIGUEL ARANGO / MASSIMO MORRONE
Offline
-Nie. Chce miec to z glowy. Boli cie...jedzmy do szpitala na oglad...prosze cie...inaczsj na niczym sie nie skupie juz dzis.
Offline
westchnął- No dobrze... Niech ci będzie, ale potem ci powiem a nie mówiłem...- powiedział i musiał się dobrze skupić, aby zmieniać biegi jak jechali do najbliższego szpitala.
MIGUEL ARANGO / MASSIMO MORRONE
Offline
To widziala, ze go boli i stresowala sie. Dojechali do szpitala i zalatwila mu szybko wizyte za jej pierwsza zarobiona gruba kase haha zdby go w tych stanach szybko przejeli i zrobili przeswietlenie.
Offline
no to zrobili mu prześwietlenie i wrócił do nich pan doktor, bo szybko działali nie to co polsza.
- Ma pan sporo szczęścia... Łokieć jest nadwyrężony, ale kości są całe... gorzej z obojczykiem... ale tu też ma pan szczęscie, bo nie ma przemieszczenia... wystarczy orteza, a za 2-3 dni temblak, więc obejdzie się bez gipsu... Zaraz wypiszę receptę na coś przeciwbólowego
Miguel grzecznie słuchał i uznał, że skoro nie będzie unieruchomiony to faktycznie ma sporo szczęścia. - Super, więc szybko poszło...- powiedział i zerknął na amryśkę- widzisz, to nic takiego
MIGUEL ARANGO / MASSIMO MORRONE
Offline
-Orteza i temblak. Nie jest tak zle. A nie mowilam-westchnela -proszs mu szybko to zalozyc. Na kontrol przyjszie juz w Meksyku, w swoim kraju. Prosze dac jakies leki jaki bardzo go bolalo-trzymala fo zanzdrowa reke -Ay kochanie...
Offline
pan doktorek im wypisał receptę na tabsiki i do sklepu medycznego za ortezą i temblak, żeby sami się obsłużyli hahaha i puścił ich wolno.
Mikie ją objął lewą zdrową ręką. - Nie jest źle.... mam jeszcze jedną rękę, skarbie
MIGUEL ARANGO / MASSIMO MORRONE
Offline
-Jestes loco-powiedziala juz troche wkurzona -idziemy po orteze i temblak. Potem wypijemy czekolade tak czy siak i bedziemy dbac o twoja reke. Byle sie szyzbko zagoila...-westchnela -przykro mi, ze to cie ie spotkalo...
Offline
uśmiechnął się- Nie jest tak źle... Nie martw się tym tak... teraz Ty prowadzisz... Cieszysz się?
MIGUEL ARANGO / MASSIMO MORRONE
Offline
-tak. Bedzie szalenstwo-i poszli do samochodu. Pojechali po niezbedne rzeczy. Ujebali mu reke w orteze a potem na tamblaczek, wiec kurtke tylko mu mery zalozyla - do samochodu to nie zmarzniesz, a w meksyku ju bedzie cieplo. Dobrze ze jutro wracamy.
Offline
jak orteza to bez temblaqk, taki super miał
- Ciii... czekoladę chciałaś na otarcie łez..- powiedział uśmiechając się.
MIGUEL ARANGO / MASSIMO MORRONE
Offline
-Ale bardzo cie boli? Chcesz juz wrocic do domu? Orzejmuje
Sie...
Offline
- Nie... leki zaczynają działać... dam radę, poza tym należy mi się coś słodkiego za uraz...
MIGUEL ARANGO / MASSIMO MORRONE
Offline
Maria go zaprowadzila do restauracji/kawiarni z ktorej mieli taki widok
-Ale sobie zeoviles, kochanie. Czuje sie winna, ze wymyslilam wyscigi-westchnela -Powiedmy innym, Ze zaatakowal cie niedzwiedz. Niedzwiedz niezyje.
Offline
zaśmiał się- I był bardzo groźny, prawda?
MIGUEL ARANGO / MASSIMO MORRONE
Offline
-Bardzo -usmiechnela sie i zamowil dwie gorace czekolady z bita smietana i steki z frytkami.
Gladzila go po buzi -Tak mi przykro...
Offline
- OH proszę Cię.... nic się nie stąło...ale steka chyba musisz mi pokroić...
MIGUEL ARANGO / MASSIMO MORRONE
Offline
Usmiechala sie -Pokroje i bede
Mogla nawet
Cie nakarmic...to dla mnie przyjemnosc...kocham cie bardzo...-pezysunela sie i pocalowala go
Offline
- a ja ciebie...- powiedział po besosku.- I przepraszam, że popsułem ci łyżwy, a właściwie, że groźny niedźwiedź nam je zepsuł...
MIGUEL ARANGO / MASSIMO MORRONE
Offline